RKS Sarmata - SEMP Ursynów 4:3 (0:2)

     Uch! Ciężki mecz i wbrew pozorom wcale nie tak łatwo go podsumować. W pierwszej połowie my graliśmy – przeciwnik strzelał. Myślę, że SEMP przeprowadził 3 akcje i zdobył 2 gole. Po naszych ewidentnych błędach, zagapieniach. Musimy lepiej kryć, lepiej grać w obronie!
Drugą połowę zaczęliśmy skoncentrowani (brawo!) i strzeliliśmy kontaktową bramkę na 1:2. Niestety już 3 minuty później ponownie po naszych błędach i „rozklepaniu” przez przeciwnika tracimy trzecią bramkę. Ale nie poddaliśmy się! Z ławki wszedł nasz super rezerwowy Sobol i już w pierwszym kontakcie z piłką…strzelił w poprzeczkę !
Na szczęście stary lis zachował przytomność umysłu i po dograniu przez Wojtka dobił swój niecelny strzał. Bramka na 3:3 padła w zamieszaniu w polu karnym – znowu to my się szybciej zorientowaliśmy, byliśmy bardziej zdeterminowani żeby strzelić gola niż przeciwnicy, żeby wybić piłkę. Ponownie – brawo my! Czwarta bramka strzelona w 85′ to nasz rzut rożny i Maciek wyskakujący najwyżej do głowy.
Co oznaczają nasze 4 bramki?
1. Strzeliliśmy w jednym meczu tyle goli, co w 7 poprzednich.
2. Praca nad SFG powoli przynosi efekty. Tłukliśmy te wrzutki cały tydzień – i proszę jest efekt.
3. Skoro jest zamieszanie w polu karnym przeciwnika to znaczy, że my do niego doprowadziliśmy. Wywalczyliśmy swoimi akcjami te wszystkie rzuty rożne.
4. Wreszcie wykazaliśmy się determinacją, zajadłością, walecznością. Można spokojnie napisać, że wyszarpaliśmy to zwycięstwo. To nie były ładne bramki ale były wbite, wepchnięte, wywalczone. Brawo my!
Pozytywy po meczu. Zwycięstwo i trzy punkty oczywiście. Cztery bramki. Mocno pozytywne było również to ile osób przyszło na mecz. To było mega ważne, co pokazała końcówka i konieczność wejścia Orła. Zapamiętajmy to sobie.
Ale dla mnie najważniejsze chyba są dwie sprawy. To jak wyszliśmy na drugą połowę. Może jeszcze nie z „ogniem w oczach” ale przynajmniej podnieśliśmy spuszczone w przerwie głowy. I najważniejsze – koncentracja. Wreszcie zaraz po przerwie zagraliśmy dobrze, bez błędów. Drugi kluczowy moment to strata gola na 1:3. To mogłoby podłamać każdego. A jednak nie daliśmy się. Nie spuściliśmy głów. Walczyliśmy do końca. Brawo my!
 
Negatywy (bo są). Wszystkie bramki stracone po niedokładnym kryciu. Musimy (musimy!!!) to poprawić. Koncentracja i komunikacja. Musimy sobie podpowiadać na boisku.
Niepokoi również niski poziom przygotowania fizycznego niektórych zawodników. Jest już połowa sezonu, wakacje dawno za nami i nie powinno być tak szybko próśb o zmianę. Każdy jest dorosły i powinien sam siebie odpowiedzialnie pilnować. Oczywiście nie chodzi mi o kontuzje czy stłuczenia tylko o wydolność.
 
Podsumowanie. Ciężka praca zaczyna powoli przynosić efekty. To zwycięstwo musiało przyjść. Było to widać i w meczu z Przyszłością i w spotkaniu z FC Lesznowola. Ale absolutnie nie możemy spocząć. To jest sam początek naszej drogi.
Brawo dla całej drużyny za walkę i pokazanie charakteru! Nowy Sarmata się powoli wykuwa (w ogniu walki).
 
Nie lubię indywidualnych pochwał ponieważ uważam, że wygrywamy i przegrywamy jako drużyna, ale muszę pochwalić Sobola za ekstra energię, którą nam dał po wejściu oraz Hugo za interwencję meczu przy stanie 3:3. Brawo panowie i dziękuję
 
Gole: Okoko (k.), Sobolewski, Chmielewski, Bojar 
Skład: Zdunek, Dąbrowski (55 Maliński) , Żółkowski, Chmielewski, Ceglarek (75′ Zdziarski) – Myszkiewicz (70′ Szafranek), Rusak (45′ Karpunin), Bojar (85′ Orłoś), Tarczyński – Okoko, Storozh (60′ Sobolewski)
Ławka: Orłoś, Maliński, Sobolewski, Szafranek, Karpunin, Zdziarski
kartki: żółta – Myszkiewicz